Nadeszły takie czasy, że włączając internet raz na jakiś czas spotykamy zdjęcia osób wyglądających wręcz jak z obrazka, z sześciopakiem na brzuchu jedzących lody, pizzę czy burgery z frytkami… Wszystko to kryje się u nich na zdjęciu pod magicznym opisem „cheat meal” bądź „cheat day”. Czy jest prawdą to, że mają oni taką sylwetkę i rzeczywiście jedzą kubeł lodów czy największą pizzę z podwójnym serem?
Dlaczego dieta nie działa?
Ile razy podejmowałaś próbę zrzucenia kilogramów? Kilka razy? Kilkanaście? Ciągle Ci się nie udaje? Być może w tym artykule znajdziesz odpowiedź na pytanie, które pewnie nie raz wybrzmiało Ci w głowie: dlaczego?
Czy słodycze rządzą światem? + przepis na zdrowe krówki
Jak wiadomo – każdy z nas mniej lub bardziej uzależniony jest od „słodkiego, słodyczy, czegoś na ząb” czy jakoś tak. Mówiąc wprost, w dzisiejszych czasach trudno nie być uzależnionym od cukru. Pytanie brzmi: co z tym fantem zrobimy, gdy postanawiamy zacząć się odchudzać… Czytaj więcej Czy słodycze rządzą światem? + przepis na zdrowe krówki
Dwa tygodnie wstydu, a rok na luzie?
Ostatnio usłyszałem pewne zdanie a propos wakacji, które brzmiało następująco: „lepiej się dwa tygodnie wstydzić niż cały rok głodzić”.
Wywołało ono u mnie pewne poruszenie bo zadałem sobie pytanie czy naprawdę tak trudno jest przytrzymać dietę na względnie przyzwoitym poziomie cały rok tak by później na plaży nie mieć kompleksów ani nie wstydzić się tego jak wyglądamy?
Wydaje mi się, że temat jest wielopłaszczyznowy i spróbuję go rozwinąć. Problem tego sloganu i ludzi, którzy tak myślą tkwi w niewiedzy i moim zdaniem tylko w niewiedzy bo ludzi paraliżuje słowo „dieta”. Wszyscy widzą wtedy ryż z suchym kurczakiem i brokułami bądź tony warzyw i przeobrażają się w królika Bugsa. Nic bardziej mylnego bowiem dieta to w moim rozumieniu styl życia, a nie sztywno trzymane ramy żywienia, które nie wykraczają poza kurczaka i ryż bądź kasze i mrożone warzywa na patelni. Kolejnym ogromnym problemem jest jeszcze większy brak niewiedzy, który wynika tak naprawdę nie wiem z czego… Chyba przychodzi mi tu na myśl wyjaśnienie słów „redukcja wagi” czyli odchudzanie. Jest to ujemny bilans kaloryczny czyli mówiąc wprost jest to taka ilość kalorii , która sprawi, że masa ciała spada i nie ma tu filozofii, drugiego dna, pułapek czy nie wiadomo czego.
Piszę o tym dlatego, że panuje przekonanie w społeczeństwie, które myśli sobie, że by schudnąć niezbędne jest 100% czyste jedzenie czyli niskoprzetworzona żywność. Otóż nie, masę ciała możemy zmniejszyć jedząc nawet słodycze. Musi jedynie być zachowana odpowiednia kaloryczność naszej diety. Taka, która zapewni nam deficyt kaloryczny. Oczywiście, że nie będzie to zdrowe i nie będziemy mieli prawa na dłuższą metę czuć się dobrze, ani nie zachowamy dobrego stanu naszego organizmu na dłużej, ale wagę tracić możemy i będziemy. Natomiast jeżeli w naszej diecie 70%,80% pożywienia będzie „czysta”, a nawet te 30% będzie „śmieciowe” to przy odpowiedniej suplementacji i mówię tu o podstawach suplementacji, jesteśmy w stanie redukować wagę, być zdrowi i mieć w diecie wszystko czego chcemy i co lubimy. Oczywiście nie piszę o osobach chorych, które wymagają specjalnych zabiegów żywieniowych, które mają dać konkretny prozdrowotny efekt, ale o zdrowych osobnikach. Pytanie więc czy rzeczywiście lepiej się dwa tygodnie wstydzić niż cały rok męczyć robi się dziwne, a nawet niezrozumiałe. W woli wyjaśnienia dodam, że każdy z nas jest na diecie. Dieta to jedzenie, model bądź jego brak, ale żywienia.
Dlatego gdy ktoś się nas pyta czy jesteś na diecie to od razu powiedzmy, że każdy na diecie jest bo inaczej by nie żył. Modeli diet jest już chyba tysiąc, ale czy my naprawdę musimy się tym martwić? Czy w ogóle zastanawianie się jaka dieta będzie dla nas najlepsza ma sens? Nie. Jako punkt wyjściowy przy odchudzaniu zajmijmy się tylko jednym aspektem, a mianowicie by nasza kaloryczność była ujemna. Co to znaczy? Dokładnie to żebyśmy spożywali mniej kalorii niż nasz organizm potrzebuje do utrzymania naszej aktualnej wagi. Jaki powinien być deficyt na starcie? Możemy założyć, że u pań 200 kcal, a u panów 400 kcal. Kolejnym tematem, który mnie irytuje jest tekst „nie ma już nic zdrowego, nawet warzywa i surowe mięso są zatrute i niezdrowe”.
To ja odbiję piłeczkę i powiem tylko tyle: w takim razie Ty jedz fast food przez pół roku jeżeli to nie ma znaczenia, a ja będę jadł zatrute warzywa i zatrutą żywność niskoprzetworzoną czyli mięso, jaja, kasze itp. itd. Za pół roku zróbmy badania krwi i okaże się kto miał rację i czy taki argument ma w ogóle rację bytu. Nie ma, po prostu. Krew Ci to pokaże, ona zawsze wszystko mówi i można jej ufać. Nie dajmy się zwariować, nie wariujmy na punkcie tylko czystego jedzenia, ani tylko śmieciowego. Homeostaza – słowo klucz w diecie. Na wszystko może być miejsce i czas tylko róbmy to z głową.